Droga,
chyba jakaś autostrada, bo auta pędzą z zawrotną prędkością. Nagle zostaje na
niej tylko jeden samochód, chyba jakiś ciemny, bo przez półmrok nie możesz
dokładnie zidentyfikować jego barwy. Samochód jedzie dalej, aż wjeżdża na jakiś
most. Jakby jakaś niewidzialna siła niespodziewanie zaczyna spychać pojazd z
mostu… Auto z wielkim hukiem wpada do rzeki i…
Obudziłam się z wielkim krzykiem cała oblana zimnym
potem. Dopiero w chwili, gdy do mojego pokoju wleciał Cameron zorientowałam
się, jakiego hałasu narobiłam.
-Co się stało?! – powiedział na wejściu.
-Miałam
koszmar… - wyjąkałam przed bratem i zaczęłam histerycznie drgać pod
natłokiem emocji. Lęk, przerażenie, i ochota wyśmiania samej siebie za to, że
boję się koszmarów.
-Opowiesz mi? – zapytał obejmując mnie troskliwie
ramieniem. Pokiwałam twierdząco głową i zaczęłam opowiadać.
- Była jakaś droga, na której było bardzo dużo
samochodów. Nie wiem, może to była autostrada, bo samochody jechały bardzo
szybko. No i wszystko by było ok, gdyby nie to, że na drodze został jeden pojazd, który cały czas poruszał się w
swoim tempie… - ucięłam na chwilę biorąc głęboki wdech – auto wjechało na most,
i nagle jakby niewidzialna siła zaczęła spychać je prosto do rzeki. Samochód
oczywiście stawiał opór, ale to nic nie dało, bo i tak wpadł do wody… i sen się
urwał – skończyłam, zaczęłam niekontrolowanie szlochać, a Cam przycisnął mnie
mocniej go siebie.
-Shhh… - zaczął mówić uspakajające słowa mi do ucha
– to tylko sen… Będzie dobrze…
-Ale kiedy to było takie realnie… –mruknęłam
przeczesując ręką włosy – która godzina?
-6.19 – odpowiedział – dzisiaj…
-Tak, wiem, druga rocznica śmierci Matta. –
westchnęłam – pójdziesz ze mną na cmentarz?
-Jasne, zasłużył sobie na to, by o nim pamiętać –
powiedział i cmoknął mnie w braterskim geście w czoło.
Po obiedzie
udaliśmy się na grób Matta. Przed cmentarzem kupiłam jedną, czerwoną
różę i znicz. Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę jego grobu. Usiedliśmy na
ławeczce obok miejsca jego pochówku i spojrzałam na brata takim wzrokiem, że on
wiedział o co mi chodzi. Zapalił znicz, przytulił mnie i odszedł w kierunku
wyjścia. Ja natomiast wzięłam różę do ręki, uklęknęłam u podnóża grobu i
zaczęłam cicho mówić do nicości.
-Cześć, Matt – zaczęłam cicho, smutno uśmiechając
się pod nosem - tyle czasu już minęło…
Już dwa lata od wypadku minęły, a ja wiąż to pamiętam jakby to wydarzyło się
wczoraj… Wierzę, że gdzieś tam z góry patrzysz na mnie i śmiejesz się z mojej
głupoty no ale cóż, takie życie. Nie będę
cię już zanudzała, pamiętaj, że zawsze cię kochałam i kochać będę… -
skończyłam, położyłam różę na płycie i przez chwilę miałam wrażenie, jakbym na
mojej twarzy poczuła muśnięcie delikatne jak płatki róży i rozpłakałam się…
Minął kolejny dzień. Nastała kolejna noc i po raz pierwszy bałam się zasnąć. Bałam się.
Cholernie się bałam, że znowu będę miała ten koszmar. Włożyłam słuchawki w uszy
i leniwie zamknęłam oczy. Zamknęłam je z obawą o noc. Na siłę starałam się nie
usnąć, lecz moje starania poszły na marne. Morfeusz zabrał mnie do swojej
krainy.
Znów droga, chyba jakaś autostrada, bo auta pędzą z zawrotną prędkością. Nagle zostaje na niej tylko jeden samochód, chyba jakiś ciemny, bo przez półmrok nie możesz dokładnie zidentyfikować jego barwy. Samochód jedzie dalej, aż wjeżdża na jakiś most. Jakby jakaś niewidzialna siła niespodziewanie zaczyna spychać pojazd z mostu… Auto z wielkim hukiem wpada do rzeki. Zjawia się policja, straż pożarna, karetka pogotowia. Ekipa ratunkowa wyciąga ciała z wody i prawie widać już twarze poszkodowanych…
Znów droga, chyba jakaś autostrada, bo auta pędzą z zawrotną prędkością. Nagle zostaje na niej tylko jeden samochód, chyba jakiś ciemny, bo przez półmrok nie możesz dokładnie zidentyfikować jego barwy. Samochód jedzie dalej, aż wjeżdża na jakiś most. Jakby jakaś niewidzialna siła niespodziewanie zaczyna spychać pojazd z mostu… Auto z wielkim hukiem wpada do rzeki. Zjawia się policja, straż pożarna, karetka pogotowia. Ekipa ratunkowa wyciąga ciała z wody i prawie widać już twarze poszkodowanych…
Kolejny raz budzę się z jeszcze większym wrzaskiem.
Cameron wpadł z impetem do mojego pokoju i już nie pyta o co chodzi tylko mnie
mocno przytulił. Gdy się uspokoiłam zaczęłam mówić.
-Znowu to samo… - zaczęłam powstrzymując drżenie
głosu – ta sama sceneria, dochodzi tylko jeden
szczegół, przyjeżdża policja, straż pożarna, karetka i ekipa ratunkowa
wyciąga ciała z wody. A kiedy mam już zobaczyć twarze tych osób, sen się urywa.
– spojrzałam na skupioną twarz brata – Jak myślisz, ma to jakieś znaczenie?
-Czasem sny to wymysły naszej wyobraźni, - urwał,
ale po chwili kontynuował – ja jak chcę, żeby mi się coś przyśniło to długo o
tym myślę, powtarzam w myślach, że chcę mieć świadomy sen o czymś, potem mi się
to śni. Czasami to są np. sceny z jakiegoś filmu, serialu lub książki, lub
rzadko zdarza się, że sami wysyłamy sobie ostrzeżenie na dany temat.
Najczęściej są to sny takie jak ten pierwszy albo drugi, ale są też przypadki
snów trzecich.
-Sama nie wiem co o tym
myśleć po tym, co mi powiedziałeś. Może widziałam tą scenę w jakimś filmie. Cokolwiek.Od autorki: Witam po tak długiej przerwie. Jak zauważyliście mamy nowy szablon, mi się podoba, a jak wam? Co sądzicie o tym rozdziale? Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza :)
świeetne <33 + http://tunerstrachu-justinandrose.blogspot.com/2014/05/rozdzia-vii.html - Nowy rozdział + Zapraszam do czytania!
OdpowiedzUsuń